Rzym stał w szumie deszczu, pocięty
wodą. I znikąd ratunku. Nawet
sprzedawcom toreb,
wielkich jak senne chwile
chwały, dawno przestało to odpowiadać.
Zaczerpnąć z tej studni, wysłuchać
skrzypu kamiennej windy
i już można zaczynać
wszystko od początku.
Tak jak teraz,
gdy idziemy przemokniętą ulicą,
rozgniatając kolanami
miękki, popielaty deszcz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz