wtorek, 28 lutego 2017

Jadąc


Więc jadąc, jadąc, z wiecznym niepokojem,
który jest dobrym towarzyszem podróży.
Niewielu dobrze umie towarzyszyć,
sprostać wybojom, mijanym obrazom.
Wiatr w czerń lasu wchodzi, zanosi się
śpiewem, dławi, stuka we wnętrzu
kukułki. Słyszysz? Przestrzeń nas uwiera,
niepokoju – obuty, graniczny,
ubrany w tlącą się sierść. Jadąc
przez czas zarazy, nie zerkam ku tobie.
Wystarczy mi ten las, wioska, śmiech głupców, świadomość,
że jesteś. Wóz mój, rozpadły na połowy, czeka
aż czerń podejdzie z lasu, przytuli go, zlepi.













czwartek, 16 lutego 2017

Co ciekawe


Co ciekawe przyniosło
to, co nieciekawe.
Obróciło, zamiotło
liściem, życiem, tańcem.

Wir ziemski, wir gwiezdny,
chude wiru palce
niosą nad równiną
życie, liść i taniec.

Zadrapane niebo
wirowaniem wiecznym.
Z deszczu płochliwego
obłok chmurę leczy.

Spędza wir sen z powiek,
sen snu śnić nie może.
Zadrapany człowiek
na białym obłoku.

To, co nieciekawe
przybywa na odsiecz.
Weźmie, co łaskawe,
weźmie, co obłoczne.













środa, 15 lutego 2017

Myliłeś się


Jesteś tutaj; to znaczy w tym mieście,
którego życia doświadczałeś kiedyś
z pewną radością. Jakbyś wierzył,
że te ulice, na nich twa obecność
uroczysta, a jakże, to rodzaj wieczności.
Myliłeś się, myliło się ono,
miasto chłonące w siebie szarość nieba.
Miasto chłonące, przeżyte, samotne
tak nagle cię – pamiętasz? – pomnożyło.