czwartek, 28 września 2023

W splocie

 
Po walce – trudnej! – z przybojem spłowiałej
trawy, co wymaga dozy bezwzględności
popartej ostrzem, wibracją, mgłą benzyny, całej
tej otoczki, stanąłem rozprostować kości:

niebo zniżało się, aż samoloty
stały się dokuczliwe w swym pędzie na inny
kontynent, więc – zniżało się, a zaraz po tym
odbierało wysmukłość drzewom. Rdzawe rynny

i słupy spłaszczały się do formy strawniejszej
dla oczu, lecz mniej dostojnej; jednocześnie
wyzbyte trójwymiaru. Zaś co do spraw mniejszej
wagi, dalekich – horyzont bez skreśleń

gór przydawał smutku: czysta kartka, gdzie tytuł
ma swoje puste miejsce i drży nieistniejący
pierwszy wers… Gdzie armia głodnych sukcesu partykuł
czeka na szaniec najważniejszego zdania. W końcu

wiele ma swój początek, stąd może
lęk przed tym nieznanym, co płaszczyznę stawia
w pionie, formując w ten sposób ów sworzeń
obrotowej sceny, gdzie drżą w splocie kosiarka i trawa. 







piątek, 15 września 2023

Powinność


Zaczęło padać i odłożyliśmy wszystko
na odległe później.
Jezioro wezbrało, a może
było to tylko złudzenie
karmione nagłym
ściemnieniem granatu. Pies bernardyn
przekrzywił łeb, patrząc
na nas, przybyłych, złowił
uchem daleki dźwięk
zza postrzępionej góry, coś jakby
chrzęst gąsienic na kruchym
asfalcie dnia lub wysypywanie
dymiącego żwiru. Potem znowu
wszystko rozmyło się w ogromniejącym
deszczu i przestało istnieć
bez sprzeciwu. W pobliskiej
kawiarni szczękały zanurzane
w odstanej wodzie miedziane tygielki
i czuliśmy, że w naszym czekaniu
jest jakaś odwieczna powinność,
która każe śledzić
nagłość upadku i cierpliwość wznoszenia,
długie bezbarwne dłuta
wbijające w glinną skorupę swe miękkie ostrza,
powołujące do życia
krwawnik, rdest, aksamitkę,
wyciorowatą bażynę,
tam, nieco dalej, przy ścieżce
upiętej od niechcenia
do góry.  







środa, 13 września 2023

Ogrody


Ogrody ukryte za wysoką suchością traw;
motyle mające za ojczyznę tę bryłę powietrza 
w której akurat są – 
od końca do końca skrzydeł; 
gęste od mięsa ryby 
w ciało wody wszczepione 
wprawnym okiem łowcy.

Jakie imiona
nadawać lusterkom
niegasnącego ognia
odbijającym przez chwilę
widzialne i niewidzialne?

Kroczę wśród was, ogrody,
nie myśląc o śladach 
stóp odznaczonych w pyle. 
Biała droga przesuwa się cicho 
jak złodziej jabłek; ostrożnie 
przenosi owoce 
w dół ku mostom, 
ku ich coraz twardszej 
połyskliwej wilgoci.