piątek, 1 grudnia 2017

Poślizg


Tak jak wtedy, w październiku
przed dwudziestu laty, gdy wpadliśmy
w poślizg na liściach odpadłych
od drzewa poprzedniej nocy i ledwo
zdołałeś osadzić to prawą, to lewą
nogą tę tonę żelastwa
na zmarzniętej ziemi, i obydwaj
wciśnięci plecami w fotele
oddychaliśmy w ciszy tak doskonałej,
że istniała bez możliwości
powtórzeń, a ja powiedziałem: Mój
Boże, ale nie była to modlitwa, więc
tak jak wtedy, może tylko w cieplejszym
miesiącu, stoję
zatrzymany w jednym spojrzeniu,
ciesząc się, mimo wszystko, z krótkości „jest”.