piątek, 25 września 2020

Kształty

 

Pod grubą skórą wczesnojesiennej pogody,
gdy gotują się krople wiśni i piaszczysta droga
wybiela się ze wszystkich sił przed horyzontem,

nic nie jest bez winy, także kroki
obchodzące przestrzeń bardziej niż ten, który
je stawiał: budowniczy żywych, niknących pomników.

Teraz trwa targ (pamiętasz?) i spowiedź poszarzałych jabłoni;
obłoki płyną, niepowstrzymane. I jakże
wysoki jest brzeg lata, odmykający usta rzece

cichej dotąd i gęstej jak wędrowny
cień. Dłonie garniec formują, a to jest kształt echa,
co zastąpi tu z czasem nasz zanikły głos.
















poniedziałek, 21 września 2020

*** (Tyle przepadło zostawionych zim…)

 
Tyle przepadło zostawionych zim za
sobą, że zliczyć dziś trudno – tyle
przeźroczystego, cierpliwego zimna
na kartach nieaktualnych katalogów
mód zalegających w poszarzałym pyle,  
tyle liter, wyrazów, zdań, a wśród odłogów
jeszcze przedmioty ocalałe cudem
z przeprowadzek albo zaników pamięci.
Raczej należy wyzbywać się złudzeń:  
nawet będąc pełnym najlepszych intencji,    
i tak nie wiesz, co niesie przyszłość; nie poradzę
nic ni ja ani nikt na ten mechanizm
zagubienia; jakbyśmy bowiem mocno nie kochali,
ciężar tych uczuć nie popchnie wskazówki na wadze
czułej na wszystko prócz westchnień i mającej za nic
całe to trudne piękno prostej ludzkiej skali.  







poniedziałek, 14 września 2020

W pięknie epoki

Uśmiecha się,
kiedy we dwóch chcą go stąd zabrać,
siedzącego na wiklinowym zydlu
pod rozstrzelaną ścianą,

przy torach, na tyłach
opuszczonych garaży.
Przejeżdża pociąg, letnie w swoim blasku
światła migocą z pośpiesznym zapałem.

Skrzypi narożny dom
niby łódź przemytników
wiozących dusze. Szlaban
przemawia w uniesieniu.

Ten, którego zabierają,
szepcze, że chce tylko patrzeć
i że nie robi przecież
niczego złego.

W pięknie jego epoki
zakwitł i znikł cały ten cichy zachwyt.
Musisz na nowo zapleść warkocze
tamtych spojrzeń. Uprzątnąć mrok.