środa, 27 kwietnia 2022

Jaskółka buduje gniazdo


Ukroiwszy solidny kawał błękitności,
niemal zamarła. Wszystko to widziałem,
stojąc u stajen. A potem wleciała,
niszcząc nieśmiały obraz. Tamte
drgające, głodne pociągnięcia pędzla
na szkle dnia gorącym, płynnym prawie! Dla niej
nie były chyba pierwszyzną; a zatem
wprawa w mijaniu przeszkód i ów transport
tego, co brzydkie, szpetne już na wieki
imponowały świadkom: drzewu i kamieniom.
Te pęczniały w złości – nie móc o czymś mówić!
Upadek z lotem, w więzi pożądania,
zawsze czekają, by skoczyć do gardła.
Może już toczy się ta walka, kiedy
nurt snu lepi oczy mułem nocnej rzeki.
Brud glinnych spoiw wokół wrzaskliwego
ciepła narastał. Przesłoniłem oczy;
przygarażowa sadzawko Siloe!
Nie wracaj wzroku, gdy razem z jaskółką
znaki kreślimy w powietrzu i w ziemi,
po kostki gasnąc w promienistym świetle
w ten dzień budowy gniazda – zaślepieni. 













 

wtorek, 5 kwietnia 2022

Na równinie

 
Tu, gdzie spotkaliśmy się wszyscy,
na równinie wypełnionej
jak w arce wszelkimi głosami, lecz brzmiącej
jednako, przyjęliśmy za swoją jedyną siłę
krzyk, tłumiący tak samo
szum wiatru w koniczynie, odgłos
samotnej kropli, chwasty, ciernie, winne i niewinne.
Nie nauczyły nas niczego
reguły poetyki krzyku
zgromadzone w kilkudziesięciu grubych tomach
stuleci z przypisami i stosownym komentarzem.
Nie nauczyły niczego
żadne ofiary, bo jak oduczyć żyjących
pieśni instynktu i biologii.
Krzyk sprawia, że głuchniemy,
upojeni nim, dzicy.
Wystarczy nam już sam ruch warg,
ciemne tu i teraz
na równinie bez dnia i nocy,
gładkiej i zimnej
jak żelazo księżyca.