czwartek, 24 października 2013

Gdy nic nie jest teraźniejsze


Tyle jest tu miejsca,
że wystarczy
na wszystko.

Oto poranek, który niesie wiersz.
Oto dojrzewające słońce.
Oto jeszcze jedna odpowiedź ukryta w dłoniach.

Dwie zielonookie butelki wina
na wysokościach:
mężczyzna i kobieta.

Dotyka ich ciemną dłonią
cień chmury.

To wspaniała chwila,
gdy nic nie jest teraźniejsze,
a wszystko przyszłe.

Minuty
jak plastikowe spinacze do bielizny
powstrzymują pęd
i zatrzymany samolot
z białym podbrzuszem
udaje skamieniałą jaszczurkę.

Po pewnym czasie
anioł z drewnianym mieczem
pogania świat
jak zbłąkaną owcę.

Kołysze się
dostojnie
przyfabryczny zagajnik
trzydzieści lat temu.

Jabłka
nie ufają grawitacji.
Biegną w górę
jak sen kawalerzysty.

Pachnie
wypiekana na słońcu
radość.


1 komentarz: