wtorek, 24 maja 2022

*** (Tańczy nurt na kamieniach…)

 
Tańczy nurt na kamieniach
czas się w wodę zamienia

Mija strumień polany
świecą w mroku ekrany

Tamże owce już strzygą
wszystko oddać chcą strzygom

Za połówkę halerza
byle spiryt się przeżarł

Tamże strzygą barany
wełnę kładą na rany

Biel w potoku wypiorą
na pierś wdzieją upiorom

Zszytą pamięć po kuli
kułak ognia otuli

Wzdłuż sytego milczenia
płynie nurt po kamieniach

Kędyś w ciemnej dolinie
u początku i ninie






czwartek, 5 maja 2022

Idąc po śniegu

 
Idąc po śniegu – który
zaległ dziś w niewielkim ogrodzie
łączącym postrzępiony smutek
czterech czy pięciu
bloków w jednolite
przedmiejskie tristia –
starałem się wkładać stopy
w ślady nieznanego zwierzęcia,
nocnego zbłąkanego psa, jak przypuszczam.
Moje podeszwy
były znacznie większe niż te,
rozrzucone w dziwnym porządku,
ciemniejące tropy; musiałem
stawać na palcach,
by ich nie zadeptać jak małych
cichych owadów. Więc
miałem, być może: nadal mam,
przewagę. Nad warstwą śniegu
unosił się wciąż
oddech torujący drogę
do sekretów skostniałej ziemi
i latarnia stygła
w wiecznym ukłonie, który
zauważyłem dziś po raz pierwszy,
patrząc, jak jej cień zagarnia ślady
do zbioru mającego za nic
każdą możliwą tu jeszcze
część tak bardzo wspólną.