Nadirowi 
Wiosna w zapachu perfum, co przewierca nozdrza. 
 Tyle tu kwitnień! I drzewo pyli jasnością słoneczną. 
 Kochać, wspominać, żyć, a jeszcze można 
 przecież mieć zawsze w zapasie nadzieję na wieczność. 
 
 Więc nie jest najgorzej. Liść otula podmuch, który właśnie 
 zagubił się wśród zrudziałych niskich domów. W zawiłych 
 zaułkach spisane twardą kredą miłość, nienawiść, przyjaźnie 
 dłużej trwają od ludzi, co ponoć je przeżyli. 
 
 Lśnią auta. Deszcz omył karoserię. Osty 
 podnoszą wzrok. Wygrał, kto na myjni zaoszczędził myto. 
Dźwięk skrzypiec ciemnieje. Perfum zapach ostry 
jak w sercu dla samego siebie cierpka litość.
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz