Palce grabieją, co jest przyczyną paniki (lub grozy), 
 nieczułej na zamiejscowe znieczulenia. Sygnał boreliozy, 
 a może tylko przykład ciążenia zwykłego ku ziemskim 
 sprawunkom. Kto wie… Postawiwszy na romantyzm w ruletce, 
 co jak wiadomo od dawna – pomysłem jest kiepskim, 
 a tak zwany ogół w swej masie ruch ten waży lekce, 
 cierpimy. Czerń nocy jak zwykle nieco wyszlachetnia 
 profil widziany w lustrze, choć ginie straż przednia. 
 
 Dostatek mroku jak tama fale wzruszeń spiętrza, 
 które z wolna wnikają w kulistych lamp wnętrza, 
 pozwalając nazywać się niby psy lub koty 
 tytułami arii. Na kontynencie odległym 
 wiatr przetacza ziarno piasku – pusty dotyk, 
 który nie strzeże niczego, a przeciwnie – rzekłbym, 
 niweczy życia chęć tej czy tamtej rośliny o nazwie 
 nieprzetłumaczalnej – i nikt nie ma mu za złe. 
 
 O stanie zdrowia świata donoszą serwisy 
 bazujące od zawsze na tej samej kliszy. 
 Księżyc spłaszcza równinę – jeszcze bardziej ziemia 
 posłuszna jest dotknięciu. Bluszcz jak sznur pątników 
 nim skręci ku świątyni, idzie wzdłuż strumienia 
 i dopiero w ciemnych łodygach nurtu znika. 
 Świat otula się mrokiem niby czarną zawieją,  
 słowo w ustach marnieje i palce drętwieją. 
 
 Opuchlizna zejdzie, być może, grabienie ustanie 
 i będzie można spleść dłonie w modlitwie. Pytanie 
 o czas jak zwykle nie na miejscu – nie pogodzi 
 tych dwóch współrzędnych człowiek. Zakreślony 
 jest pewnie los: w nim głód, a w tym głodzie 
 sytość zakrzepłych tam co najmniej kilku niewiadomych. 
 Tylko kot w jednym z żywotów jak w dłoniach miejsce znajdzie 
 w tym lub innym stuleciu na jasnej werandzie. 
środa, 31 maja 2023
Palce
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz