Tu wbity gwóźdź. Dalej o krok  
 reprodukcja pod kurzem: przegrane powstanie. 
 Niżej linoleum odgradza od betonu fundament  
 ciszy; tak słodko pachnie mrok 
 i rośnie plama wilgoci na ścianie. 
 
 Przybita mapa Europy. Pod nią 
 pusta, lecz nie wolna przestrzeń. 
 Kartka zaciągnięta farbą wodną 
 zasłania wiele, lecz tłumaczy więcej, 
 wierząc, że się pustką uda coś zapełnić. 
 
 Łatwiej gwóźdź wyjąć. Gorzej zaleczyć rany. 
 Tuż obok mapy zielony płaszcz z wełny 
 zmoknięty i żałosny jak bek merynosa   
 zwisa na drzwiach. Policzek przyklejasz do ściany 
 niczym stopy do pamięcią bielonego corso. 
 
 Nie chcesz wychodzić ni zostać. 
 Pozostaje trwanie. 
 Za oknem zakrzywia się prosta 
 dotąd ulica i spada niby sęp na ofiarę 
 trylinek parkingu, gdzie wciąż nieprzerwanie 
 
 zjeżdżają auta z miasta, tnąc  
 świat na nierówne części – z nich parę 
 znasz, niby stary ksiądz 
 na pamięć znający grzechy 
 organisty. Pod ciemnym sztandarem 
 
 noc jak lepkie imperium wchodzi do bram, 
 podwórzy, studni, dusz; nie szukaj pociechy – 
 mapa Europy pleśnieje wszak dla twego dobra,  
 z miłością patrząc na upadek. Kłam 
 sobie i innym, dopełniając obraz. 
wtorek, 8 marca 2022
Wieczór w starym mieszkaniu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz