środa, 4 grudnia 2013

Wybór


Żółty pociąg
pełen jasnych spojrzeń
wyłania się
zza grubej wełny
przełomu wieku albo może
tylko zmiany pór roku.

A teraz jesteśmy tutaj
i zimny deszcz zakwita
jak płacz noworodka.
Jeśli znajdziemy czas,
rzucimy kości
o tkaną tunikę.
Ale być może
pochłonie nas woda innej ciemności.

Zawsze
można dać się unieść falom
jak balkony dźwigające powietrze,
przedmiejskie czółna
na mieliźnie wysokości.

Więc teraz różaniec aut
przesuwa się pod palcami kropel
i szczelina między
domami wychwytuje
migające tarcze
uniżonych wojowników o błyszczącej skórze.

Od kiedy naprzeciwko
pojawił się lokator
o włosach Alaina Delona,
zacząłem myśleć
o grze toczonej
między wyborem a przypadkiem.

Nocą rysuję na ścianach
wagony tamtego pociągu.
Są geometryczne jak sny.

Tylko
metaliczne wsuwki odległych ptaków
rozstrzygają
czarne niebo
na swoją korzyść.




1 komentarz: