środa, 27 listopada 2013

Fundamenty


Stoją za mną
poszarpane obłoki.

Wspinam się ku nim
po siwiejących drzewach
jak kropla zimnego ognia.

Ten zachwyt jest
ziemią, sokiem
łodygi, wulkanem.

Jeśli utrzyma się do wieczora,
zbuduję na nim miasto.

To, w którym żyję,
jest niewystarczające, zbyt
skupione na sobie. Rozrasta się
do rozmiarów tajemnicy, ale jest za małe
dla jednej modlitwy.

Moje stopy ślizgają się na białej korze.

Uliczne koty
są cichsze niż cienie.
Opanowały kolejną piwnicę
i żywią się węglem.

Wnikają w ściany, wnikają
w obłoki.
Świat okrywa się ich spojrzeniem.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz