wtorek, 20 maja 2014
Trzmiele
Trzmiele
Lecą nisko jak refleksy zegarków
na niewidzialnych rękach. Jedna
z nich mogłaby należeć
do ciebie. Delikatna biżuteria
powietrza czyni ją niewidoczną. Dotykam
trzmielich strun, jakbym
dotykał dłoni. Dotykam
bliskiego głosu i nim piszę.
Trzmiele unoszą moją głowę
w każdą ze stron
pomniejszonego nagle świata.
Puenta
Gdy w buńczuczny zimowy poranek
budzę się z bólem krzyży
tak dotkliwym,
że ręce same zasuwają sen
jak najszczelniej na zgrzytający suwak ciemności,
dostrzegam wtedy, przecież
po wielu latach,
jak kulawą jestem puentą,
zgięty w pół,
skrzywiony
mimo wszystko w uśmiechu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten uśmiech jest na wagę... nie, nie złota.
OdpowiedzUsuńNa wagę czegoś, co jest od niego znacznie cenniejsze. To coś jest jak dotknięcie czegoś, co jest niewidoczne - a jednak istnieje...
Pozdrawiam serdecznie
Dobry wieczór :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za tak późną odpowiedź, ale dopiero wróciłem po kilkudniowej nieobecności...
Uśmiech zawsze jest cenny. I zgadzam się, że przewyższa wartością kruszce, choć sam nieraz jest kruchy, nieśmiały :) Ale przecież tutaj oznacza także wygraną! Być może, nawet na pewno, żadne z tego ostateczne zwycięstwo, a jednak duży krok naprzód w tych zmaganiach.
Ślę serdeczności i pozdrawiam!