środa, 22 stycznia 2014
Czerwone przegrywa
Noc prostuje poskręcane liście ciemności.
Wygładza je jak bilet, wyblakłą pamiątkę
dzieciństwa.
Wszystko odbywa się
w milczącym pośpiechu. Żeby zdążyć
przed śniegiem. Przed bielą
lepką jak sosnowy syrop. Zanim pojawią się prorocy
z podkrążonymi oczami przepowiedni.
Światła przejazdu
kolejowego
wiszą jak otworzone ryby:
czerwone przegrywa.
Z namaszczeniem spisuję
po ciemku
zasady gry
w kolory.
Bezdomne koty
polują na resztki ciepła.
Ślady ich łap
wokół buchającego parą
zejścia do piekieł.
Wiatr liczy na palcach drzew
miesiące i lata
wygnania. Księgi wyjścia
nie mają barwy.
Również moje ciało
wędruje przez słony mrok.
Mój cień dźwiga
ciężką walizkę
błękitu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I jest...
OdpowiedzUsuń