Gdzie było pusto, wyrosły korczyny.
 Rozchyla je teraz ręka ciemniejącego wiatru.
 Wejdź, ogrzej się przy ich ciałach
 leżących w powietrzu. Krok stąd do rzeki, idź
 w postuku srebra, w głębi malachitu.
 Korczyny przyjmą jeszcze jednego ciebie. A gdybyś
 zechciał, zostań w nich na dłużej,
 otul się korą, śnij w przepływie wody.
 Będą ci domem,
 pogodną przepowiednią.
 I tym, co chciałeś, by się wydarzyło. 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz