Tu, na tym lotnisku, 
 które nie było przecież 
 prawdziwym lotniskiem, a tylko 
 pustą przestrzenią 
 pokrytą rdzą zdeptanych, 
 wyschłych turzyc, przyprawiającą 
 o zawrót głowy lub tylko 
 uczucie opuszczenia, 
 staliśmy w deszczu, 
 wierząc w kolejny samolot – 
 jedni w ten, 
 który miał przylecieć, 
 drudzy w ten, któremu, byliśmy  
 pewni, rychtowano 
 w zrujnowanej szopie 
 mgławiące paliwo, ciągle 
 padało, terkotały 
 podłączone kroplówki. To przez ten 
 cholerny deszcz, powiedział 
 ktoś z nas, drżących z zimna, 
 chudych chłopaków, przez ten 
 deszcz odwołano nam 
 wszystkie loty 
 od dziś 
 do zawsze. 
środa, 12 kwietnia 2023
Ciągle padało
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz