czwartek, 28 maja 2020

Zmiana świateł


Gdy na światłach skrzyżowania
zwinnie przesunęła
całe swe ciało z przedniego
na tylne siedzenia,
żeby znaleźć jakąś czapkę z napisem
New York, jak się zdaje, albo jeszcze
coś innego, nie dojrzałem, przez ciszę
panującą – tak czułem – w tej bryle
blach, powietrza, plastiku
sunąc dłonią, nadgarstkiem, przedramieniem,
całym ucieleśnieniem dotyku,
pierwsza – pamiętam – zabłysła gwiazda,
chcąc odwrócić uwagę pulsującą skargą
od jej poszukiwań, ruchu, od niej samej i zaraz
wstydnie zaniosła się chmurą
jak płaczem. Na darmo,
na darmo się starasz
obłaskawić w pamięci szukającą i gwiazdę,
sens im nadać, widzieć je, jak wtedy usłużne
oczom. Zieleń chybotliwa światła, ruch
nogi hamującej tuż przed zjazdem
w lewo, płynnie jak w przelewaniu z pustego w próżne.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz