wtorek, 3 września 2019

Późne popołudnie w sierpniu


Trzepot spłoszonych skrzydeł
wbija się w rozstępujące powietrze
i chwila, kiedy się to dzieje,
wibruje w labiryncie octowców,
jakby szukała dla siebie
bezpiecznej, wiadomej przyszłości.
Ganek porasta wikliną i drzewem tekowym.
Za wzgórzem podnosi się miasto; na jego wieżach
brzoskwinie kołyszą swój słodki hymn.
Jabłka toczą swobodny żywot
na pochyłościach stołu
i sierpień mówi przez sen.
Krople na blacie
spotykają się i rozchodzą, wreszcie
stają się niewidzialne.
Podłoga w kuchni skrzypi pod ciężarem
surowych spojrzeń bohaterów
pociemniałej fotografii. Późne
popołudnie; cień mości już sobie posłanie,
ale trawy
wciąż zaplatają palce
na chropowatej lekkości słońca.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz