Żyję w ciemnym pokoju, 
nie wychodzę na zewnątrz, 
mylnie biorąc, co we mnie 
za doliny, rzeki 
biegnące, lecz zastygłe 
jak na fotografii. 
I za wóz ciągnący 
wąwozem przed siebie. 
I za skrawek lasu, 
gdzie rodzi się ciemność. 
W jedno połączone: 
ubóstwo i pycha. 
A kiedy zrozumiem, 
nic mi z rozumienia, 
że na jednej skaczący 
nodze drozd – był dla mnie. 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz