środa, 9 kwietnia 2014

Klaszcząc


Gromadnie przybywały te i tamte
kolory: siwy cień wczesnych godzin,
wielomiany zieleni tak dojrzałej i późnej,
że zastępowała słodycz;
grad wypadał z otwartych okien chmur
i żył tylko chwilę.

To wtedy
burze zamykały nas
w sobie jak w brzemiennym domu.

Płótno utkane z trzepotania skrzydeł
wróbli, które zawsze
mają w sobie coś dziecięcego, podnosiło się
prosto z klaszczących dłoni,
a gdy opadało, nasze ręce
nie były już takie same.





3 komentarze:

  1. "Kim miałeś zostać, nie wiadomo.
    Dlaczego ty, który tak lubisz milczeć
    i tylko w milczeniu jesteś mistrzem,
    w słuchaniu słów, melodii i ciszy,
    zacząłeś mówić, nie wiadomo."

    Dziękuję za dzisiejszy wiersz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poezja bardzo mocno uderza w milczeniu.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. W milczeniu słyszymy i poznajemy lepiej samych siebie, rodzi się i pogłębia myśl, z większą jasnością rozumiemy to, co chcemy powiedzieć albo to, czego oczekujemy od drugiego człowieka, dokonujemy wyboru jak wyrazić siebie. Ale milczenie jest samotnością. Tak to czuję środkiem siebie, tak to rozumiem...

    A poezja?
    Poezja dociera do milczenia. Łasi się do niej jak kot, wyrasta z niej, jest jej duszą.

    OdpowiedzUsuń