środa, 12 lutego 2014

Nie więcej niż dwadzieścia zapałek


A oni tam siedzieli, schyleni
nad grą w domino czy
może kartami. Więc karty
lub kamienie przesuwały się
między ich szorstkimi dłońmi
a śliską ceratą.

(Słońce wpadało
i wychodziło; wiele wschodów,
wiele zachodów).

Aż jeden
podniósł się
z wysiłkiem, zgrzytnęły
metalowe nóżki stołka,
powiedział: wystarczy. I zgarnął
to, co było mu należne,
nie więcej niż dwadzieścia
zapałek, których nie wymieni nigdzie
i na nic, i może z tego powodu
wyglądał na szczęśliwego,
gdy poprawiał
fragment nieba
w nieparzystej spince,
będąc już jedną nogą na zewnątrz.





1 komentarz: