Strumień szedł ostrym 
spadem między wzgórzami 
bez nazwy, potem 
spieniony wbijał się 
w zieloną rzekę. Niosła 
jego odmienne wody, 
które z każdym kolejnym 
metrem stawały się jej 
ciałem. To miejsce 
zbiegu wód zawsze, 
nawet w upale, osłonięte 
wilgotną zielenią, kruszało 
w zimie, rozpadając się 
na części pierwsze, proste, 
niesione przez płynny 
fundament 
na skos, w głąb, 
a w każdym 
bądź razie w zupełnie 
inne, strzeliste gdzie indziej.
piątek, 19 marca 2021
Strumień
czwartek, 4 marca 2021
Ballada
 
Po szerokim, po świecie
grób kopali poecie.
Na trzy sztychy głęboki,
żeby zmieścić obłoki.
By opłacić upiory, 
kładli na spód talary.
Grób kopali wśród morza,
wśród potopów, gdzie pożar. 
Grób kopali w pustyni, 
aż się ranek zaczynił. 
Grób kopali na łęgach,
słońce stało w popręgach.
Zimną wzruszyli ziemię
nieistnienia istnieniem. 
Grób kopali w miast gwarze, 
w tłustej glinie przerażeń. 
Grób kopali w pustkowiu,
przy latarniach, przy nowiu. 
Tam się świerki płożyły,
tam się las plótł zawiły.
Pnie znaczone siekierą
ścinał Judasz i Herod.
Ściany grobu obili
wśród wysokich leliji.
I kopali na przemian,
lekka była im ziemia.
A kopali szpadlami,
a rąbali szablami.
I miast zgrzać się, to ziębli
w świata czarnej przerębli.
Aż w grób ciało złożyli,
aż się wódką przemyli.
Wątłe ciało z przedpiekli
twardą ciszą oblekli.
W tym czyli tamtym świecie
grób wybrali poecie.