Tuż przy porcie ruiny. Nieco niżej zaś
mało gustowne wille – błąd ortografii
w polecającym liście,
dzięki któremu mieliśmy się wkraść
w słodkie łaski bogini sHery czy Ratafii.
W nudzie wszystko kształtuje się jednak przejrzyściej,
choćby dlatego, że udaje się prząść
nitkę z dużą dowolnością splotu
czasu i blednącego światła.
I jeśli nie zjawi się nieproszony gość
kładący cień przez samo tylko zdjęcie kapelusza, do powrotu
prawo istnieje wciąż: z żyzności w suchość lub przeciwnie –
z pustyń na mokradła.
A więc na pamięć nałożony filtr
sprawia, że uzyskujemy biel do swych doświadczeń, erratą
wypełniając retorty stronic, gdy w tym czasie
gubimy całe szyki zdań i ze stylem wysokim flirt
przestaje bandażować obtarty naskórek. Lecz jeśli godzić się
ze stratą,
to tylko w imię tego, co nie skąpi głębokich ran, żałując namdraśnięć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz