czwartek, 19 stycznia 2017

We wnętrzu balonu


Jakbym spoczywał we wnętrzu
tego balonu; bardziej ja, dużo bardziej
niż kiedyś. Głowa we wnętrzu, a jednak
nogi w koszu, pośród
zapasów, balastu, śladów po mysiej
bytności, przy słojach, kankach oleju. Na pewno
jeszcze gorzej wyglądam na fotografii; śmieszność
i nieporadność napędzają balon.

A w dole świat w całej swojej
dziwności! Drzewa
mierzą ślady racic i stóp
wymuskanym cieniem.
Maneże, kordony, jarmarki.
Nie jesteśmy tam i jesteśmy;
jakby spoczywając we śnie,
który tak mocno pachnie solą,
rajskim owocem, treściami wygnania.

Jak wokół wszystkie te przestrzenie tętnią
muzyką pełną naprężeń i zwrotów!
Aż łapię się za głowę,
chwytam to, co moje,
albo moje, lecz byłe,
nakłute, przepadłe.

To przecieranie oczu
nad będzie, jest, było.

Lecz bez załamywania rąk.
I teraz we śnie, w brzasku
ten lot nad przestworem
z podbródkiem na piąstce
w nagłym uniesieniu.

Raz popod, raz ponad.
Tak, jak to zostało dane.




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz