Zdradna grudniowa zima swe wyprawia harce.
Ludzie i cienie ludzi tłoczą się na arce.
A arka z lodu kuta. Z grubej kry ciosana.
A arka jak wśród lasów spiętrzonych polana.
Wyzbyci wspomnień żywych, w wojłok powtulani,
Ludzie patrzą przyszłości nad mroźnymi dniami.
Kiedy przyjdzie? Lub przyszła i właśnie się dzieje?
Sunie statek milczący przez ciemne zawieje.
Zima na wszystkich rzeczach twardą pieczęć kładzie:
Cień rzucony pod nogi na śliskim pokładzie.
Słowa gwałtem ciśnięte do zimnego kotła,
By wystygły znaczenia, niema zima zmiotła.
Gdy do ognia zimnego wiązki słów wrzucali,
Ci obok w głos się śmiali, ci byli nieśmiali.
Teraz ponad dniem mroźnym wypatrują łaski,
Palcem zmarzłym rysując na dłoni obrazki
Map, co inne wieczorem, a odmienne rano.
Gną się czarne gałęzie nad białą polaną.
Dzień kołysze się wolno i za brzegiem znika,
I księżyca twarz skrywa ciężkich chmur podwika.
Sunie statek milczący przez zawieje ciemne,
A jakby w tobie płynął. Jakby płynął we mnie.
czwartek, 6 lutego 2025
Zimą. Sen
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz