Oczywiste rekwizyty:
cyna stopiona z kubków,
z których wino
niegdyś barwiło czerwienią obrusy.
Pękatość dzbanów,
fałdy rzuconej szaty
i bruzdy cieni,
ostre krawędzie skorup.
A jeszcze okno, które, gdy otwarte,
było drugim obrazem
pełnym zbyt pośpiesznych
pociągnięć pędzlem.
Rude plamki krów na pastwisku
pod lasem jak ślady krwi, postać
z kosturem. Daleki
wiatrak i most
ponad szumem wody.
Co widzieliśmy i czym to było?
Albo czym nam się zdawało, że było.
Bezradnie błądziły
dotyk i wzrok.
I w czym braliśmy udział,
sami podpatrywani,
odprowadzani spojrzeniem.
Utykający pod jego ciężarem,
wsparci na kosturze.
czwartek, 20 lutego 2025
Pejzaż z kosturem
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz