Zafascynowany wyborem i rytmem,
bez lęku wszedłem w labirynt o miękkich
ścianach obitych suknem, jaśminowy,
wśród mleczy; w spis dni nieczytelnych
i pragnień. Których doświadczamy
nadal? Tak jest. Wstaje słońce
i wiem, że muszę mówić.
Szeptać modlitwę u zbiegu
dróg. Ten nakaz słoneczny
jest to melodia mojego języka.
W szerokości światła.
W cienkiej rozpadlinie deszczu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz