Po szerokim, po świecie
grób kopali poecie.
Na trzy sztychy głęboki,
żeby zmieścić obłoki.
By opłacić upiory,
kładli na spód talary.
Grób kopali wśród morza,
wśród potopów, gdzie pożar.
Grób kopali w pustyni,
aż się ranek zaczynił.
Grób kopali na łęgach,
słońce stało w popręgach.
Zimną wzruszyli ziemię
nieistnienia istnieniem.
Grób kopali w miast gwarze,
w tłustej glinie przerażeń.
Grób kopali w pustkowiu,
przy latarniach, przy nowiu.
Tam się świerki płożyły,
tam się las plótł zawiły.
Pnie znaczone siekierą
ścinał Judasz i Herod.
Ściany grobu obili
wśród wysokich leliji.
I kopali na przemian,
lekka była im ziemia.
A kopali szpadlami,
a rąbali szablami.
I miast zgrzać się, to ziębli
w świata czarnej przerębli.
Aż w grób ciało złożyli,
aż się wódką przemyli.
Wątłe ciało z przedpiekli
twardą ciszą oblekli.
W tym czyli tamtym świecie
grób wybrali poecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz