poniedziałek, 23 grudnia 2024
Pasterka
Po części w kożuchach lub – tamci po prawej –
w płaszczach udających loden: w jednej nawie
stłoczeni, wydobyci z zimna co dopiero
i odcinający się od tego, co zewnętrzne, prawie
szczelnymi drzwiami z dębu; gdy otwierał
spóźniony ktoś ten ogromny, pełen głosów futerał,
w którym instrument przechować zdołał wszystkie nuty
grane przez wieki od lat, kiedy rodziła się Nasza Era,
tłumiony przez setki oddechów skrzyp drzwi szedł na skróty
przez tłum do ołtarza wraz z zimnem. A z butów
ściekał topniejący śnieg, tworząc świetliste kałuże,
które drgnęły pod dźwiękiem sygnaturki i drżały dopóki
nie uderzył w nie śpiew i jego lawina na dłużej
nie przejęła świątyni we władanie: którzy
umieli śpiewać – śpiewali, zaś nieumiejący
poruszali ustami w swoim niemym chórze.
Kapłan przy ołtarzu nakreślił krzyż: „W imię Ojca
i Syna, i Ducha Świętego”. Tłum zafalował i z końca
dobiegło spóźnione, wieloustne „Amen”. Zjaśniała
barokowa obrazu czerń: Święta Rodzina idąca
do Egiptu rozbłysła w nagłym rentgenie i stała
w majestacie wobec pochylonych głów i ornatów w stallach,
także przejęta tym, co pali się bez końca ogniem. Z nią
[krzepiąca
Nowina, której częścią była już Ofiara.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz