Gdy ona została w domu, by czuwać, on
poszedł na obchód
z wielką latarnią
przed sobą, zdawałoby się
nie do udźwignięcia. Przeciągnął
jasny łańcuch
przez sczerniałe pastwisko
i dalej, na obrzeża
bagien nad rzeką. Cały
czas stała w oknie,
dzielona na części
przez jesionowe kwatery
z płatami szyb. I kiedy
wracał, ubłocony i mokry,
dostrzegł ją na przekór
nocy i chyba
uśmiechnął się, strząsając
z siebie wilgotny mrok.
Zgasił latarnię, zanim
zaczęło dnieć, wszedł do domu.
I powiał wiatr, i świat
osunął się
w to, co nowe, jasne
i tak bezpieczne,
że można było
otworzyć okna
na powrót.
wtorek, 18 kwietnia 2023
Obchód
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz