Ci z przedmieść
nie zdążyli jeszcze wrócić
z miasta; tramwaje
rozwożą puste światło, a niskie
domy niszczeją samotnie, z godziny
na godzinę coraz bardziej
nietutejsze. Niedaleko
stąd na bocznicach kolejowych
łoskot podrywa się do lotu
i spada. Ci z przedmieść
niosą w sobie
muzykę. Ich melodie
są starannie wygładzone.
Niebieski tramwaj
przywiezie ich do czyśćca. Za chwilę
mrok pochłonie
roztańczone sylwetki. Ukłucia papierosów
wwiercą się
w twardą noc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz