Kuchnia jest ciemna,
nadal ciemna, tylko na stole
jaśnieje miska z mlekiem – jedyne
dziś źródło światła
ujęte w gładki chłód metalu. Wczoraj
pilarze cięli drzewa
w pobliskim lesie; motorowe pilarki
wyły jak poranione zwierzęta. Ale dziś
jest cicho i zimno. Wolna Europa trzeszczy
w szwach. Gościńce zaplątały się,
zamarzły. Skostniałe
palce nie rozwiążą supłów
przez lata. Pokój jest ciemny,
cień góry odchyla się
i wraca jak wskazówka
wielkiego zegara; wydrapuje inicjały
i datę na ścianie. Jest znowu
dzisiaj, zawsze dzisiaj. A przecież
to wszystko już się kiedyś
skończyło nie na dobre.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz