Niezbadane przed nami, którym dane widzieć
tylko teraźniejszość czy raczej jej cząstki
błyszczące jak trójkąty stłuczonego lustra,
gdy rana światła znika pod bandażem nocy.
Inaczej mędrcy, bowiem głos im jakiś mówi,
że oto coś nadchodzi albo jest gotowe,
by spaść jak deszcz nagle w swym drapieżnym chłodzie.
Wąwóz, w którym czekamy, napełnia już ciemność,
szelest, szmer i tchnienie, i odgłosy kroków.
Nie słyszą tego uszy ni oczy nie widzą
tych, którzy mędrcami nie są. Więc pochwałę
po świecie głośmy mężów rozumnych, widzących!
Nie przez to, że wiedzą, lecz że w głos wsłuchani
nie niszczą go w sobie, pozwalając płynąć.
Niech przyszłość w swoim rytmie powtarzalnych błysków,
przeszłością się stając w jednej – każdej! – chwili,
imię mędrców w gasnącym zachowa spojrzeniu,
choćby na krótki moment, na swą długą nicość.
piątek, 2 lipca 2021
Piąty temat z Kawafisa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz