Patrząc na niebo z
tarasu przygodnych palaczy,
gdzie gwarny dzień
gromadzi tłumy, zaś głusza
nocy pozwala w
samotności widzieć tę jak się patrzy
świetlnych odruchów
kołyskę, co niewątpliwie porusza
skrywany styk neuronów jak splot rąk Perseidów…
[I choćby
przyszło zaćmienie
słońc, księżyców – teraz już zobaczysz
zawsze swe odbicie w tym porysowanym gwiazdami
[lustrze; pokusa
patrzenia jest
silniejsza od strachu przed skutkami groźby,
którą los zapewne i
ciebie zechce obsobaczyć,
obojętne: w dzień gwarny, letni czy w noc smutnie
[mroźną
i samotną, która wżera
się w każdą myśl i spina usta
do bełkotliwych
zapewnień. Na próżno
wsparty o poręcz dymu
odgarniasz znad oczu
lot gwiazd jak kosmyk
snu; balkonowej atmosfera sceny
narasta i choć nic lub
mało rzeczy może cię zaskoczyć,
kiedy wszystko to, czego udało nam się zaznać,
[jak wiemy,
zdaje się biec uparcie
do jakiegoś z grubsza znanego finału
popychane wiosłami trier nieuchronnego losu,
to nieodmiennie przejmuje cię żalem Eros odsunięty
[na odległość strzału,
który znów chybia, przegrywając zakład z bratem
[Tanatosem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz