środa, 1 lipca 2015
Burza
Nisko, jak nisko przelatują ptaki i w dół
ciągną pochyloną szarą burtę: dziesiątki
małych kotwic, jedno
niebo, które rozpaczliwie faluje.
Jakby chciało obronić
barwne fotografie czerwca
i każdą rzecz,
która jego jest.
Tramwaj przecina
przedwcześnie postarzały dzień. Twarze
rozświetlają się i gasną
jak chwile. Cienie
niby wioślarze pochylają się
nad tajemnicami ulicy
i giną, nie poznawszy nic. Nisko,
jak nisko przelatują ptaki!
I wiesz, że musisz
zdążyć. Na nowo poskładać
pociętą sprężynę światła.
Jeśli coś – coś więcej
niż ty sam – ma być
twoje. Burza odchodzi,
a to, co dzieje się
w tobie, jest niezmącone.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Znakomity wiersz. Chciałbym dojść kiedyś do takiej wprawy w posługiwaniu się słowem.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://wierszezebranekb.blogspot.com
Pozdrawiam!
Dzień dobry, miło mi gościć!
OdpowiedzUsuńZ wielką przyjemnością będę do Pana zaglądał.