środa, 14 stycznia 2015

Trzy wiersze


Lekcja

Dzień, noc, dzień, a wszystko
w zgodzie. Nawet łoskotliwy pociąg
nie nadstawia grzbietu na dotyk

smogowych chmur
zbyt długo. Przejeżdża, ucina
leniwe spojrzenia jak niedorosłe
skrzydła traw. I bezruch

zastępuje ruch, który był, ale
jednocześnie jest, jak zapamiętana
lekcja.



Okopy

To samo zejście po stopniach
wilgotnego mroku na brzeg – lato
już czeka, by odcisnąć się w kamieniach.
Otwieram ramiona, by więcej mieć,
zachłanny jak barka
przepełniona czarnym zapachem rzeki.
Po upalnym dniu noc przelewająca
światła z pustki w pustkę.
Jakby przelewała porcję chłopskiej gorzałki
do manierek tych,
którym właśnie
czytane jest
jakieś zupełnie inne.



Czysty głos

Proszę światło o śpiew.
Czy będę wysłuchany?

Tyle sztucznego światła.
Ale ono milczy.

Płomyk
przekrzywia głowę jak ptak.

Świeca gaśnie,
ale dym intonuje kantatę.

Czysty głos
odnajduje barwę

w głębokich cieniach
skamieniałego chóru.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz