Tam pędzą te upiory i myśl w ogniu staje,
gdzie jeźdźce na popasie piją metal zimny,
jest zaś wśród nich ten jeden, ten od wszystkich inny.
Ten, który wiedzie z sobą w odleglejsze kraje.
Tam pędzą więc upiory, w mrok, gdzie romantyzmy,
gdzie za chwilę bruk wydrze wiatr i złoży w pryzmy,
gdzie krzyk nabrzmi i z ciała w ciała zimne wniknie,
czekając, drzwi macając, do cna się wykrzyknie.
Tam upiory przystaną, gdzie modrzewi korab
szarpie się na kotwicy ziemi, wichru linie,
czekając, czy minione jeszcze raz przeminie,
nie wiedząc, czy nastała odpowiednia pora.
czwartek, 9 maja 2024
Tam pędzą te upiory
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz