wtorek, 28 lutego 2017
Jadąc
Więc jadąc, jadąc, z wiecznym niepokojem,
który jest dobrym towarzyszem podróży.
Niewielu dobrze umie towarzyszyć,
sprostać wybojom, mijanym obrazom.
Wiatr w czerń lasu wchodzi, zanosi się
śpiewem, dławi, stuka we wnętrzu
kukułki. Słyszysz? Przestrzeń nas uwiera,
niepokoju – obuty, graniczny,
ubrany w tlącą się sierść. Jadąc
przez czas zarazy, nie zerkam ku tobie.
Wystarczy mi ten las, wioska, śmiech głupców, świadomość,
że jesteś. Wóz mój, rozpadły na połowy, czeka
aż czerń podejdzie z lasu, przytuli go, zlepi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz