środa, 29 kwietnia 2015
Hokeiści
Ten to się przyłożył
mocno i trzeba
wyciągać teraz krążek
ze śnieżnej bandy! Zawsze się przykładał, solidny
we wszystkim. Ale drugi,
czerniawy, wyraźnie słabszy, niechętny
grze. Podobnie tamten. Siedzi
i pali na schodkach barakowozu, gdzie
pozostali przebierają się na mrozie,
obserwując ukradkiem
każdy zziębnięty przybój płciowości.
Tafla lodu połyskuje nieśmiało
w czerwonym, oleistym słońcu,
więc jest jak być powinno
w drugiej mniej więcej połowie zimy,
mniej więcej w pierwszej połowie życia,
gdy przepala się wiek.
A matki
ponad stygnącym obiadem
wykrzykują jeszcze ich imiona,
które brzmią
jak nazwy domów zdrojowych,
gdzie brały błotne kąpiele
na długo przed tym,
zanim mieli zostać poczęci.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz